Dowcipy o stomatologach

ludzie trzymający zdjęcia uśmiechów

 

Starszy już mężczyzna oświadcza się młodej pielęgniarce, w której zakochał się po uszy w czasie pobytu w szpitalu:
- Moje dziecko, chciałbym panią jednak uprzedzić, że poza wyleczonymi już dolegliwościami, mam chroniczne zapalenie spojówek, wadę serca, mam reumatyzm...
- Przepraszam - przerywa pielęgniarka - a czego pan nie ma?
- Nie mam zębów...

 
Dentysta do pacjenta:
- A teraz lojalnie uprzedzam pana, że będzie bolało. Proszę mocno zacisnąć zęby i szeroko otworzyć usta...

 
Dentysta głęboko boruje chory ząb, wreszcie pyta pacjenta:
- Czy pan ma tam złotą plombę?
- Nie, to jest moja spinka od kołnierzyka...

 
W gabinecie dentystycznym:
- Jakie ma pan dolegliwości?
- Wybiłem sobie dwa przednie zęby.
- Ma pan szczęście, że to się panu nie śniło, bo to bardzo zły znak.

 
- Ile pan bierze za usunięcie zęba?
- Sto złotych za godzinę...

 
Pacjent na fotelu:
- Panie doktorze, niech mi pan tylko obluzuje ten ząb, a już w domu żona wyrwie mi go za darmo.

 
- Na czym polega teoria względności Einsteina?
- Jak siedzisz w knajpie przy piwku, to pięć godzin mija, jakby to było pięć minut, a jak siedzisz w poczekalni u dentysty, to jest odwrotnie.

 
- Jakie zęby pojawiają się u człowieka najpóźniej?
- Sztuczne.

 
Szkot spotyka kolegę trzymającego się za policzek:
- Co ci się stało?
- Byłem u dentysty i dałem sobie wyrwać dwa zęby.
- Jak to, wczoraj mówiłeś, że boli cię tylko jeden.
- Tak, ale dentysta nie miał wydać reszty...

 
Kowalski poznaje na przyjęciu elegancką panią:
- Ilekroć pan się uśmiecha, mam ochotę zaprosić pana do siebie...
- Pani mi pochlebia...
- Och, nie. Jestem dentystką...

 
Dwie doświadczone kobiety rozmawiają o sprawach sercowych:
- Czy spotkałaś już mężczyznę, na którego widok drgnęło ci serce i odezwały się wszystkie zmysły? Czy miałaś do czynienia z brutalem, na którego widok zadrżały ci wszystkie nerwy? Człowieka, którego się obawiałaś, a jednak musiałaś być posłuszna jego woli i musiałaś udać się do niego?
- Owszem. Spotkałam takiego człowieka.
- Kto to był?
- Mój dentysta.

 
Dentysta bada uzębienie pacjentki:
- Jakie piękne zęby! Czy to pani własne?
- Jak najbardziej, dałam za nie mnóstwo pieniędzy!

 
Przychodzi baba do dentysty:
- Panie doktorze, bolą mnie zęby, które mi pan wstawił.
- A nie mówiłem, że będą jak prawdziwe?!

 
W poczekalni u dentysty pacjentka, która ma za chwilę wejść do gabinetu, wkłada sobie watę do uszu:
- Dlaczego pani to robi?
- Żebym nie słyszała, jak będę krzyczeć.

 
Kowalski radzi przyjacielowi, którego boli ząb:
- Gdyby mnie bolał ząb, to poszedłbym do dentysty.
- Gdyby to był twój ząb - odpowiada przyjaciel - to i ja bym poszedł do dentysty.

 
Stara Kowalska żali się sąsiadce:
- W nocy tak mnie bolały zęby, że nawet nie zmrużyłam oka... Ale co ja ci będę mówić, ty znasz pewnie ten ból.
- Nie, ja na noc zęby wyjmuję.

 
Znakomitego dentystę boli ząb. Mówi do żony:
- I co ja mam teraz zrobić? Do żadnego z kolegów lekarzy nie mam zaufania, a sam jestem za drogi.

 
Bokser siedzi na fotelu dentystycznym. Dentysta pyta:
- Czy przed wyrwaniem zęba mam zastosować znieczulenie?
- Jeśli chodzi o mnie, to niekoniecznie, ale jeśli chodzi o pana...

 
Pacjent ze świeżą plombą w zębie wstaje z fotela i pyta dentystę:
- Ile płacę?
- Trzydzieści złotych.
- Jak to? Przecież przed kwadransem pan doktor mówił, że sto złotych!
- Owszem, ale pan swoim krzykiem wystraszył z poczekalni dwóch pacjentów.

 
- Czegoś taki nerwowy? - zapytał zęba dentysta, wyrywając go ze szczęki pacjenta.

 
Z gabinetu dentystycznego wychodzi chłopiec. Podchodzi do niego mama i pyta:
- Tak bardzo cię bolało?
- Nie. To krzyczał dentysta, gdy ugryzłem go w palec.

 
Dentysta przygląda się banknotom, którymi przed chwilą zapłacił pacjent:
- Proszę pana, zapłacił mi pan fałszywymi banknotami!
- A czy pan wstawił mi prawdziwe zęby?

 
Pacjent siedzący na fotelu, pyta dentystę:
- Czy muszę szeroko otwierać usta?
- Och, nie. Wprawdzie założę panu kleszcze, jednak sam pozostanę na zewnątrz.

 
Przychodzi baba do dentysty:
- Chciałabym sobie wyrwać ząb.
- Nie mam nic przeciwko temu. Następny proszę!

 
- Musi pan zażywać dużo żelaza - zaleca lekarz pacjentowi.
- Panie doktorze, ale ja mam takie słabe zęby, że nie mogę nawet chleba ugryźć.

 
Kolega pyta znanego stomatologa:
- Jak zatytułowałeś pierwszą część swoich, niedawno wydanych pamiętników?
- "Oko za oko, ząb za ząb".
- A jak nazywać się będzie część druga?
- "Samotny biały kieł".

 
- Panie doktorze, usunął mi pan nie ten ząb, który mnie boli, tylko sąsiedni.
- Nic nie szkodzi, ten też kiedyś zacząłby pana boleć.

 
Przychodzi baba do dentysty:
- Panie doktorze, zęby mnie bolą.
- No tak, zęby nie umyte zawsze bolą.
- Ale mnie bolą i te myte, i te niemyte.

 
Dentysta wyrywa starej babie trzy ostatnie zęby i mówi:
- A teraz spływaj stąd ty bezzębny potworze!

 
Sędzia siada na fotelu dentystycznym i mówi do dentysty:
- Czy przysięga pan, że wyrwie mi ząb, cały ząb i tylko ząb?

- Panie doktorze, czy zawsze udaje się panu wyrwać ząb bezboleśnie?
- Niestety nie. Wczoraj na przykład zwichnąłem sobie rękę.

 
Po obejrzeniu uzębienia pacjentki, dentysta stwierdza:
- Ma pani zęby jak perły!
- Takie białe?
- Nie, takie rzadkie.

 
Początkujący dentysta zwraca się do starszego kolegi:
- Dlaczego nie zaleca pan, aby pacjenci umyli zęby nim siądą na fotel?
- Bo chcę sprawdzić, co jedli na obiad.
- Po co?
- To mi pozwala zorientować się w ich sytuacji materialnej.

 
Przychodzi baba do dentysty. Ponieważ bardzo boi się bólu, doktor poradził jej, aby wyszła do restauracji naprzeciw i wypiła sobie kieliszek wódki. Po kilku minutach baba wraca:
- I co, pomogło?
- Jeszcze jak! Spróbuj mnie pan teraz dotknąć!

- Panie doktorze! Usuwa mi pan już trzeci ząb z przodu, a mnie boli trzonowiec!
- Proszę się nie niecierpliwić, zaraz dojdziemy do trzonowych.

- Co pan sądzi, doktorze, o moich zębach?
- Doskonałe.
- Tak?
- Połowę z nich trzeba wyrwać, a połowę zaplombować - kończy dentysta.

 
W szpitalu psychiatrycznym, na korytarzu idzie pensjonariusz i ciągnie za sobą, na sznurku, szczoteczkę do zębów. Przechodzi lekarz i mówi:
- Co widzę? Idzie pan z pieskiem na spacer?
- Przecież to szczoteczka do zębów! - odpowiada pacjent.
Lekarz odchodzi, ucieszony poprawą stanu zdrowia chorego, a ten mówi:
- Widzisz, Azor, jak go przerobiłem?

 
Mały Jasio przychodzi do dentysty.
- A gdzie się podziały twoje ząbki? Zgubiłeś? - Nie, panie doktorze. Mam je w kieszeni!

 
Gdzie się tak spieszysz, Ziuta?
- Do dentysty.
- To po co zakładasz czystą bieliznę?
- Dentysta może być bezczelny.

 
Dentysta do pacjenta - konduktora wagonów sypialnych:
- Który ząb mam panu usunąć?
- Dolne trzecie.

- Panie doktorze, mam takie żółte zęby, co mogę na to poradzić?
- Niech pan kupi sobie brązowy krawat.

 
Do gabinetu dentystycznego wchodzi trzęsący się ze strachu pacjent. Asystentka przeprasza:
- Przykro mi, ale pana doktora nie ma.
- A czy może mi pani powiedzieć, kiedy znów go nie będzie?

 
Dentysta po zbadaniu pacjenta:
- Ma pan zęby zdrowe jak koń.
- Tak? To do widzenia panie weterynarzu!

 
Przychodzi baba do lekarza:
- Panie doktorze, tak się boję wyrywania zęba, wolałabym urodzić dziecko.
- Niech się pani szybko decyduje, bo nie wiem, jak ustawić fotel!

 
Lekarz do chorego:
- Miał pan dreszcze tej nocy?
- Tak, dosyć często.
- Szczękały panu zęby?
- Tego nie wiem, ale myślę, że nie.
- Jak to?
- Leżały cały czas w szklance na nocnym stoliku.

 
Przychodzi baba do dentysty i mówi:
- Panie doktorze, mąż się ze mnie śmieje, że mam końskie zęby.
- Z tym problemem proszę pójść do weterynarza.

 
Przychodzi baba do dentysty z cegłą w zębach:
- Co pani jest? - pyta lekarz.
- Mąż mi taką rzecz powiedział, że mnie zamurowało!

 
Stomatolog, wstawiwszy pacjentowi nowe zęby, nie może wyegzekwować od niego należnego honorarium. W końcu żona namawia go na przeprowadzenie z dłużnikiem decydującej rozmowy. Po jego powrocie pyta:
- No i jak, zapłacił?
- Niestety. W dodatku był tak bezczelny, że zgrzytał moimi zębami.

 
Pacjent do drugiego pacjenta w poczekalni u dentysty:
- Czy musi pan bez przerwy mówić o tym jednym zębie, który pana boli? Ma pan przecież jeszcze 31 zębów, które nie bolą...

 
Po czym poznać wesołego motocyklistę?
- Po muchach na zębach.

 
Dentysta, oddając pacjentowi sztuczne zęby, radzi mu:
- A żeby ludzie nie podejrzewali, że ma pan protezy, proszę od czasu do czasu udawać, że okropnie pana boli ząb...

 
Rozmowa dwóch myśliwych:
- Starego bażanta najłatwiej poznaję po zębach.
- Jak to, przecież bażant nie ma zębów!
- Ale ja mam...

- Mamo, muszę mieć nową szczoteczkę do zębów, bo ze starej wypadł już włosek!
- Chyba przesadzasz, przecież to tylko jeden włosek.
- Ale ostatni!

 
Dentysta woła do pacjenta:
- O, do licha, ale wielka dziura w zębie! O, do licha, ale wielka dziura w zębie!
- Słyszałem za pierwszym razem. Po co mi pan dwa razy powtarza?
- Ja nie powtarzam, to echo... echo... echo... echo...

 
Baba krzyczy do dentysty:
- Proszę pana! Wyrwał mi pan lewą górną "dwójkę" zamiast prawej!
- O, przepraszam. Jestem mańkutem.

- Jest pan kibicem Legii czy Widzewa? - pyta dentysta pacjenta przed przystąpieniem do borowania zęba...

 
Baba pyta dentystę:
- Co? Za wyrwanie zęba, które trwało zaledwie trzy sekundy, żąda pan tyle pieniędzy?
- Jeśli pani sobie tego życzy, następnego zęba będę wyrywać pani przez trzy godziny i policzę o połowę taniej.

- Co zrobić, żeby Szkot nie cierpiał na chorobę morską?
- Włożyć mu między zęby monetę.

 
Dentysta zaczyna rozplombowywać pacjentowi ząb. Dłubie w nim od pół godziny, nagle woła:
- Cóż to ja takiego wyciągam z pańskiego zęba?! Jest czerwone, w żółte i zielone kropki?!
- O, cholera! - wrzeszczy pacjent. - Przecież to moja skarpetka!

 
Spotkali się dwaj koledzy. Jeden opowiada, że gdy był w USA, rozbolał go ząb i musiał pójść do dentysty.
- Przecież ty - mówi kolega - nie umiesz ani słowa po angielsku!
- To nic, jakoś się dogadaliśmy. Otworzyłem usta, powiedziałem "tu", i wyrwał mi dwa zęby.
- Masz szczęście, że nie powiedziałeś "ten".

 
Na fotelu dentystycznym siada kobieta zatrudniona w teatrze jako bileterka.
- Który ząb panią boli?
- Trzeci od lewej na balkonie!

 
Znany śpiewak operowy siada na fotelu dentystycznym.
- Proszę otworzyć usta.
- Za darmo? Ja za samo otwarcie ust podczas występu dostaję 10 tysięcy dolarów!

 
Mama małego Jasia ma kłopot - trzeba wyrwać ząb jej synkowi, a ona nie wie, jak doprowadzić go do dentysty. W końcu wpada na genialny pomysł i mówi:
- Pomyśl Jasiu: będziesz miał do mycia o jeden ząbek mniej!

 
Młodzieniec, który postanowił studiować medycynę, prosi ojca o radę:
- Nie wiem co wybrać: kardiologię czy stomatologię?
- Na twoim miejscu wybrałbym stomatologię. Człowiek ma tylko jedno serce, a ile zębów...

 
Dentysta wyprowadza z gabinetu małego Jasia i mówi do oczekującej w poczekalni matki:
- Udało mi się założyć mu plombę. Przez dwie godziny nie wolno mu nikogo gryźć!

- Widziałem dziś jak mój sąsiad-dentysta naprawiał swój samochód. To było bardzo interesujące!
- Dlaczego?
- W pewnym momencie wziął obcęgi i patrząc na samochód, powiedział: "Teraz przez chwilę będzie bolało".

 
Przychodzi dentysta do pracy i pyta asystentkę:
- Czy są już jacyś pacjenci?
- Tak, jeden jest już w gabinecie.
- To dlaczego nie przygotowuje pani narzędzi?
- Bo zamknął się od środka na klucz!

 
Przychodzi facet do dentysty i pyta:
- Ile kosztuje wyrwanie trzech zębów trzonowych?
- To zależy. Woli pan znieczulenie ogólne, czy tylko miejscowe?
- Nie jestem zbyt bogaty. Chodzi tylko o samo rwanie, nawet jeśli będzie trochę boleć.
- Prawdziwy z pana mężczyzna! - cieszy się dentysta. - Zrobię to panu najtaniej, jak tylko można. Proszę usiąść w fotelu.
- Ja? W fotelu? Po co?
- No, żebym panu wyrwał te trzy trzonowe zęby.
- Pan mnie źle zrozumiał. Pytałem w imieniu mojej żony...

 
Pedantyczny dentysta leczy facetowi zęby. Mija jedna godzina, druga, trzecia. W końcu facet pyta:
- A może tak przerwę na papierosa?
- Jak pan sobie życzy - powiedział dentysta i wyrwał mu przedniego zęba...

 
Spotykają się dwaj koledzy:
- Coś taki wesoły?
- Byłem u dentysty.
- I co, wyleczyłeś ząb?
- Nie, dentysta dziś nie przyjmuje.

 
Lekarz pogotowia udziela pomocy pacjentce, która zgłosiła się z silnie pogryzioną ręką.
- Nie mogę się zorientować, kto panią tak urządził: na psa te ślady zębów są za małe, na kota - za duże. Co to było?
- Sąsiadka.

- Panie doktorze, ja jestem strasznie wrażliwa na ból. Bardzo proszę o znieczulenie mi zęba.
- To zupełnie zbyteczne, proszę pani. Moi pacjenci zazwyczaj tracą przytomność bez znieczulenia.

 
Maciuś przebywa u dentysty. Po krótkim przeglądzie lekarz stwierdza:
- No, mały, zęby i dziąsła masz zdrowe. Trzeba tylko usunąć gumę do żucia.

 
Szkot siedzi na fotelu dentystycznym. Nagle wyciąga sakiewkę i wysypuje pieniądze na dłoń.
- Nie musi pan płacić przed zabiegiem - uspokaja go stomatolog.
- Ja nie chcę płacić. Muszę przeliczyć pieniądze, zanim dam się uśpić.

- Co pan robi? - denerwuje się dentysta na pacjenta. - Przecież mówił pan, że wytrzyma każdy ból!
- Tak! Ale muszę mieć zaciśnięte zęby.

- Panie doktorze, czy to prawda, że wyrywa pan zęby bezboleśnie?
- Owszem, na ogół bezboleśnie. Tylko kilka razy zdarzyło mi się, że pacjent mnie ugryzł.

Dzwonek. Dentysta otwiera drzwi. Przed drzwiami stoi kilku chłopców.
- Chciałem wyrwać ząb - powiada jeden z nich.
- A twoi koledzy?
- Przyszli tylko posłuchać, jak będę krzyczał.

 
W gabinecie dentystycznym matka mówi do syna:
- A teraz bądź grzeczny i powiedz "aaa", żeby pan doktor mógł wyjąć palec z twojej buzi.

 
Do dentysty przychodzi trzęsący się ze strachu mężczyzna.
- Niech się pan nie boi - uspokaja go lekarz - nic nie będzie bolało...
- A daj pan spokój, ja też jestem dentystą...

- O tu, w tym zaułku ukradziono mi złoty zegarek - skarży się poszkodowany policjantowi.
- Dlaczego nie wołał pan o pomoc?
- Bałem się otworzyć usta, mam złote zęby.

 
Do dentysty przyszedł pacjent i usiadł na fotelu. Ledwie podszedł lekarz, kiedy pacjent zaczął okropnie wrzeszczeć.
- Co pan wyprawia, przecież nawet jeszcze nie dotknąłem panu zęba!
- Tak, ale mi pan doktor stanął na odcisk.

- Boks to wielce pożyteczny i wysoce opłacalny sport.
- Jest pan bokserem?
- Nie, dentystą.

 
Który święty ma najwięcej zębów?
- Święty Józef, bo jest przedstawiany z piłą.

- Jakie masz piękne zęby?
- To po mamie.
- Niemożliwe, pasowały?!

 
Jaskiniowiec wezwał do swojej jaskini dentystę, żeby fachowo usunął mu bolącego zęba. Dentysta wyjmuje z walizeczki dwie maczugi: małą i dużą. Jaskiniowiec pyta:
- Do czego służy ta mała maczuga?
- Do usunięcia zęba.
- A ta duża?
- To środek uśmierzający ból. Proszę pochylić się i skierować głowę w moją stronę.

 
Przychodzi pacjent do dentysty:
Dentysta ogląda i widzi same złote zęby, diamentowe koronki, w końcu nie wytrzymał:
- Właściwie nie wiem, co mam panu tu zrobić?
- Chciałbym założyć alarm...

 
Facet podrywa kobietę przy barze. W końcu mu się udaje i decydują się pojechać do jej mieszkania. Kilka drinków później mężczyzna zdejmuje koszulę i myje ręce. Następnie zdejmuje majtki i myje ręce. Kobieta patrzy na niego i mówi:
- Z pewnością jesteś dentystą!
- Tak... jak na to wpadłaś?
- Po prostu, co chwilę myjesz swoje ręce.
W końcu kochają się w łóżku. Kiedy skończyli kobieta stwierdza:
- Musisz być WSPANIAŁYM dentystą!
- Tak, z pewnością jestem wspaniałym dentystą - odparł bardzo zaskoczony - Jak na to wpadłaś?
- Po prostu... Nic nie czułam.

Dentysta błaga pacjenta:
- Pomoże mi Pan? Mógłby Pan wydać parę głośniejszych i bardziej bolesnych okrzyków?
- Po co? Przecież nie jest aż tak źle, doktorze!
- Tak, ale w poczekalni jest jeszcze tyle ludzi, a ja nie chcę przegapić kolejnego odcinka mojego ulubionego serialu.

- Moja proteza jest za duża - protestuje starszy pacjent.
- Sprawdziłem ją już dziesięć razy - zapewnia dentysta.
- Jest za duża.
- No dobrze, proszę więc włożyć ją do ust - rzucę okiem.
- W ustach leży jak ulał. Jest za duża i nie mogę jej włożyć do szklanki.

 
Dwaj znajomi spotykają się na ulicy.
- Cześć, skąd idziesz?
- Od dentysty.
- Ile ci wyrwał?
- Dwieście złotych.

 
Wściekły zając wpada do baru i mówi:
- Kto wybił mojemu synowi zęby?
Spod stołu wstaje niedźwiedź i mówi:
- Ja, a bo co?
- Nic, od dawna mu się należało. A może wiesz, gdzie tu jest jakiś dobry dentysta?

Mężczyzna do kobiety:
- Gdy tak patrzę na pani usta, myślę, że złoży mi pani wizytę.
- Podrywacz z pana.
- Nie, dentysta.